25 stycznia 2014

F&D KOLEKTYW

Filu i Dina to niesamowicie utalentowane rodzeństwo. Znamy się już trochę z Diną chodziłam do jednej klasy ja, a z Filem D. Byliśmy razem na Mazurach i tak się nawet składa, że z Diną widzimy się dziś o 19 (muszę wychodzić!).
 
Od F&D dostaliśmy w tym roku piękny (po)świąteczny prezent. Na płycie znajduje jedenaście skomponowanych przez Filipa utworów, Klaudyna zaprojektowała wygląd krążka i opakowanie.

Niezwykłych mamy znajomych. Dziękujemy! :-)
IMG_1323, IMG_1322 IMG_1324

9 stycznia 2014

KRAINA CUDÓW

Każdy kolejny spacer tam sprawia, że lubię to miejsce jeszcze bardziej. O każdej porze roku jest inaczej, zawsze pięknie. Czasem mi samej trudno uwierzyć, że mój jeleniogórski dom od tego świata dzieli zaledwie kilka minut.

Wrocławiu, dlaczego nie jesteś trochę bliżej?

IMG_0911 IMG_0906 IMG_0967 IMG_0958 IMG_0909-2 IMG_1028

4 stycznia 2014

MIXTURE

Na początku grudnia Martyna, autorka bloga Piesa Trista, wciągnęła mnie do małej zabawy. Zazwyczaj nie biorę udziału w tego typu łańcuszkach, jednak tym razem postanowiłam zrobić wyjątek i zgodnie z instrukcją napisać kilka zdań o sobie. Post trochę oszukany, miało być siedem punktów, a jest sześć.

1. Mam patent żeglarza jachtowego - egzamin zdałam na Mazurach tuż przed pójściem do liceum. Oprócz zwrotu przez sztag, wiązania węzłów i gotowania obiadów dla dwudziestu osób uczyłam się szant, które męczyłyśmy z współtowarzyszkami wakacyjnymi jeszcze długo po obozie żeglarskim (moja ulubiona - "Pożegnanie Liverpoolu"). Na Mazurach drugi i ostatni raz byłam siedem lat temu i trochę tęsknię. 

mazury Czerwona bluza przy maszcie. "Kiedy szliśmy przez Pacyfik, Way hay roluj go!"

2. Chociaż pochodzę z gór, a D. jest instruktorem narciarstwa, narciarka ze mnie dość kiepska. D. jest bardzo cierpliwy, za co jestem mu niezmiernie wdzięczna, ale mam wrażenie, że każdego roku muszę uczyć się jeździć od nowa. Będę się starać! 

narty Dwója za sylwetkę.

3. Wyjście z domu zajmuje mi zapewne trzy-cztery razy więcej czasu niż większości ludzi. Przed ostatecznym opuszczeniem mieszkania sprawdzam, czy na pewno wyłączyłam żelazko, zamknęłam okna, zakręciłam gaz i krany, a nawet czy nie zostawiłam otwartej lodówki. No dobra, lodówkę sprawdzam tylko wtedy, gdy wyjeżdżam na dłużej, ale kilkukrotne szarpanie klamki drzwi wejściowych to standard. 

okiennica Okiennica symbolizuje moją miłość do wielokrotnego sprawdzania zamkniętych okien i drzwi.

4. Moim marzeniem podróżniczym jest Islandia. Ponad rok temu znajomi strasznie nakręcili nas na wyjazd, jednak odpuściliśmy ze względu na dość wysokie koszty. Tu wyjątkowo bez mojego zdjęcia, odsyłam Was do Domi (tu i tu), która ze swojej wyprawy przywiozła mnóstwo pięknych wspomnień i fotografii. Ja na pewno zamieszczę kiedyś swoje.

5. Kilka lat temu spędziłam prawie trzy tygodnie w Kotlinie Kłodzkiej, poznając tamtejsze miasteczka i okolice poprzez geocaching. Jest to gra terenowa, która polega na odszukiwaniu ukrytych przez innych skrzynek-skarbów dzięki współrzędnym i opisom miejsc schowania. Skrzynki te mieszczą się zazwyczaj w ciekawych, mniej lub bardziej znanych miejscach, więc oprócz zabawy w odkrywcę można naprawdę nieźle pozwiedzać.

kotlina-kłodzka Skrzynka znaleziona na szczycie Śnieżnika.

6. Ciągnie mnie do kolorowych/śmiesznych/nietypowych czapek. Oprócz prezentowanego przeze mnie Rysia nosiłam m.in. pandę (zanim to jeszcze było modne, ha!), fioletowy beret z Trolla (zdjęcie z pkt. nr 5), a w szkole podstawowej coś, co przypomina mi teraz ogromny czerwony talerz (Sonia, Ty wiesz o co chodzi). Można powiedzieć, że ostatnia pozycja to nie był do końca mój wybór, w końcu byłam mała, ale mama wypiera się wszystkiego i niestety czerwony budyń także zaliczam do tego punktu.