20 grudnia 2015

W MIĘDZYCZASIE

W listopadzie pożegnałam dziewiąte piętro. Zamiast oficjalnego pakowania i melancholijnego przeglądu nagromadzonych pamiątek było chaotyczne wrzucanie rzeczy do worków i kartonów. W biegu, szybko, późnym wieczorem lub wcześnie rano. Z dnia na dzień było nas tam coraz mniej.

Początek był trochę jak wakacje - ubrania w plecaku, posiłki przygotowywane na gazowej kuchence turystycznej na dwa palniki i nieznane miejsce, które po kilku dniach zaczyna być już bardziej swoje. Teraz mamy stół i dużą szafę, herbatę pijemy z własnych kubków i uczymy się korzystać z nowej przestrzeni.
Będzie pięknie.


***
Nad moim biurkiem :)

28 października 2015

JESIENNY PLENER (PO)ŚLUBNY

Spotkaliśmy się na początku października, w moim ukochanym miejscu. Na czas naszego długiego spaceru z Karkonoszami w tle słońce schowało się w chmurach. I tak było pięknie.

25 września 2015

MORZE + GÓRY | 2015

W tym roku w planach była tylko Austria, ale dzień przed naszym wyjazdem okazało się, że w miejscu, do którego jedziemy, pada. Mocno pada. Przed kolejnych pięć dni. Wieczór spędzony nad mapą i prognozą pogody przyniósł jedyne możliwe dla nas rozwiązanie - wakacje zaczynamy od Chorwacji, a do Austrii przenosimy się później. 

Naszym pierwszym przystankiem była wyspa Krk. Już drugi raz zatrzymaliśmy się na campingu Skrila (w Starej Basce), który bardzo, bardzo polecam. Chorwackie dni mijały nam głównie na plaży, z książką i zestawem do nurkowania. Pochmurną sobotę wykorzystaliśmy na spacer górskim szlakiem, niestety przez zbliżającą się burzę nie zdążyliśmy dotrzeć na sam szczyt - Veli Vrh.


Po kilku dniach na Krku przenieśliśmy się w Alpy Sztubajskie. Szczęśliwie trafiliśmy na dwudniowe okno pogodowe i mogliśmy podczas wyjść podziwiać piękne szczyty. Wydaje się, że zdążyliśmy w ostatnim momencie - od kilku dni na parkingu, na którym zostawiliśmy podczas jednej wycieczki auto, leży już śnieg. Oprócz nieco nieśmiałych owiec udało nam się spotkać dwukolorowe kozy (które nic sobie nie robiły z turystów i siedziały na samym środku szlaków) oraz świstaki!

W drodze powrotnej zajechaliśmy jeszcze nad austriackie jeziora Wolfgangsee i Attersee.

Dziesięć dni minęło niesamowicie szybko. Odkąd wróciliśmy pachnie wokół jesienią.