28 stycznia 2013

CO SŁYCHAĆ U ŻUBRA

Drogi Studencie! Sesja nadeszła. Jeśli w szafie ubrania poukładane są już kolorystycznie, kuchnia lśni, nawet pomalowane są te nieszczęsne ściany i nie wiesz co dalej, oto rozwiązanie:


Poranek czy wieczór, żubry są (chyba że akurat ich nie ma). Przy odrobinie szczęścia można spotkać sarnę, dzika, wilka, a nawet zajączka. Chociaż tym razem sesja u mnie wyjątkowo łagodna, żubry odwiedzam.
Dla fanów podglądania specjalny profil na Facebooku: Jeszcze tylko sprawdzę co robią żubry i mogę zacząć się uczyć. 

(obrazek złapany przeze mnie print screenem, www.lasy.gov.pl/zubr)

Pozdrawiam i wracam do notatek.

Follow my blog with Bloglovin

16 stycznia 2013

HELLO, POLAROID!

Londyńskie charity shops (nie potrafię niestety znaleźć dobrego polskiego odpowiednika) kryją prawdziwe skarby. Są to sklepy prowadzone przez różne organizacje charytatywne, do których każdy może oddać zbędne mu rzeczy. W odróżnieniu od polskich lumpeksów, w których najczęściej można znaleźć tylko ubrania i dodatki, sklepy te mają o wiele szerszy asortyment. I tak na przykład można kupić tam kubki i filiżanki, miseczki, porcelanowe figurki, książki, stare numery gazet, płyty winylowe, komplet noży, zestawy do malowania, gry planszowe, sprzęt elektroniczny... Ceny nie są wygórowane (chociaż są różnice, dużo zależy od organizacji prowadzącej taki sklep, a także od lokalizacji), idea polega na tym, że pieniądze uzyskane ze sprzedaży wszystkich rzeczy trafiają do potrzebujących.

Cała ta historia prowadzi do głównego punktu dzisiejszego wpisu, a mianowicie mojego najlepszego zakupu w jednym z takich sklepów. 

Pewnego dnia wybrałyśmy się z Sonią pospacerować po Camden Town i wstąpiłyśmy to kilku "charitów". W pewnym miejscu Camden High Street jest ich chyba pięć obok siebie - niektóre drzwi w drzwi. W jednym leżał aparat. Nie, to nie ten aparat ze zdjęcia, ale chyba nawet ten sam model. Nie mogłam się zdecydować, aparatu nie kupiłam, a gdy godzinę później zrozumiałam swój błąd i w podskokach wróciłam po niego okazało się, że... kupił go już ktoś inny. 

Na swoje niezdecydowanie byłam zła przez kolejne dwa dni, do momentu, kiedy podczas przedostatniego dnia w Londynie wypatrzyłam pod ladą jednego z opisywanych sklepów to:

Ta-dam!

polaroid 600

Bardzo uroczy, starszy sprzedawca zapewniał, że aparat działa. Szansę na sprawdzenie tego dostałam dopiero w grudniu - w prezencie gwiazdkowym otrzymałam film. Przedstawiam pierwsze zdjęcie - tutaj dość nietypowe, bo tym razem stałam po drugiej stronie aparatu.

polaroid 600 zdjęcie

Od paru dni przeglądam zdjęcia instant w serwisie polanoid.net. Wciąga.  


2 stycznia 2013

31/1

Takiego Sylwestra planowaliśmy od dawna. Raz na klika lat w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia chmury są daleko od gór. Po wspięciu się na pewną wysokość widać światła mniejszych i większych miejscowości. Daleki horyzont. Sztuczne ognie widziane z góry - inaczej niż zawsze. 

Sylwestrowe światełka nad Szklarską Porębą. Trzeba uwierzyć na słowo :-)

Rozmazani Towarzysze. Sprawdziliśmy - jednak nie można wytrzymać 30 sekund w bezruchu.

 Dziękuję Domi i P. za świetną zabawę i noworoczny spacer!