Big Ben, czerwone budki i londyńskie mosty jeszcze się tu pojawią. Na początek wrzucam kilka zdjęć z tygodnia (a właściwie 5 dni!) mody.
Śmieszna sprawa z tym wydarzeniem - bardzo przypadkowa. Dopiero 14 września rano sprawdziłam, że LFW zaczyna się właśnie w tym dniu. Chwilę później zobaczyłam, że impreza ma miejsce przy tej samej ulicy, przy której spędzałam większość mojego londyńskiego czasu. 2 minuty, aparat w ręku i byłam na miejscu. Oczywiście pokręcić się mogłam tylko po dziedzińcu Somerset House.
Kilka dni później zobaczyłam ten wpis na blogu The Sartorialist - jestem raczej daleka od ekscytacji spowodowanej spotkaniem ze sławną osobą, ale z drugiej strony - kto wie, może gdzieś na Strand minął mnie Scott Schuman ;)
Uwielbiam relacje z takich wydarzeń, świetny post.
OdpowiedzUsuń***
Zawsze zapraszam do siebie.
***
www.zapalov.blogspot.com - blog o moim projektowaniu mody
Wow, byłaś tam! :)
OdpowiedzUsuń