Bez żalu żegnam styczeń, który okazał się najbardziej nieprzyjaznym miesiącem spośród ostatnich kilkunastu. W myślach układam tylko te dobre momenty, a ich nie było wcale tak mało.
Dokładnie pierwszy i ostatni dzień stycznia spędziłam w lesie. Początek roku uczciliśmy zdobywając Sobiesz, wczoraj po raz drugi odwiedziłam szczyt Ślęży. Między jednym spacerem a drugim zdałyśmy z A. egzamin, do którego przygotowywałyśmy się właściwie od roku. Dobrowolne nadgodziny zaowocowały mnóstwem ciepłych słów, wzrostem motywacji i zapełniającym się kalendarzem.
W lutym będzie lepiej.
W lutym będzie lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz