Gdyby nie data publikacji mogłabym kiedyś, przeglądając archiwum, pomylić Wielkanoc z Bożym Narodzeniem. Nawet po weekendowym słonecznym spacerze bez kurtki trudno mi uwierzyć, że tydzień temu jeździłam jeszcze na nartach! Jelenia Góra co rano przykryta była warstwą śniegu, która znikała bardzo szybko, jednak jej mroźna aura pozostawała do końca dnia.
Tegoroczne święta przekąskowo upłynęły pod znakiem bezy z mascarpone,
sernika z truskawkami, mazurka z kajmakiem i brownie z zakalcem (tym
razem mi nie wyszło). Gdyby zsumować wszystkie zjedzone przeze mnie kawałki ciast, wyszłyby pewnie z tego co najmniej 2 blachy.
Niczego nie żałuję.
Niczego nie żałuję.
Bierki! Wieki nie grałam, muszę znaleźć, na Wielkanoc grałam z całym moim kuzynostwem w makao (i przegrywałam za każdym razem, rzecz jasna) :D
OdpowiedzUsuńA zdjęcia magia, zresztą jak zawsze. Pierwsze, szóste, jedenaste, trzynaste - uwielbiam!
Dzięki Zuza :) Bierki są bliżej niż można pomyśleć - ten komplet został kupiony na poczcie!
Usuń